Tekst napisany na konkurs organizowany przez Tlima. Na początku chciałem na konkurs napisać tekst, który nie był by recką a raczej felietonem. Ale niestety opuściła mnie wena. Drugim pomysłem było stworzenie niestandardowego tekstu o nożo-dłucie, czyli staroszkolnej produkcji Tlima. Wymyśliłem to, później zapomniałem i pomysł spalił na panewce. Trzecia opcja to tekst o nożyku, którzy miałem pożyczyć od Pikoma. I kiedy już chciałem brać jeden nóż, Piotr powiedział żebym brał dwa i napisał porównanie albo tekst dwa w jednym ! Tak też zrobiłem. Dziękuję serdecznie Pikomowi za użyczenie noży !
I. Cyferki, wstęp.
1. Bushcrafcik:
Długość głowni: 7,3cm
Długość krawędzi tnącej: 7,4cm
Grubość głowni: ok. 3mm
Stal: zapewne 52100
Waga: 50g
Waga kydexu: 30g
2. Japoniec:
Długość całkowita: 16,8 cm
Długość głowni: 5,7cm
Długość krawędzi tnącej: 5,8cm
Grubość głowni: ok. 1,5mm
Materiały: damast, skóra z płaszczki,
paracord, kydexowa pochewka
Waga: 40 g
Waga kydexu: 25g
Noże w pochewkach:
Porównanie grubości:
Dostałem dwa noże z zupełnie innych
bajek. Prostu do bólu bushneck ze skandynawskim szlifem, bez oplotu
kontra kolorowy damast i skóra z płaszczki. Z jednej strony noże
zupełnie do siebie nie przystające, ale z drugiej doskonale się
uzupełniające.
II. Wideo prezentacja
Filmik prezentujący noże przed
jakimikolwiek testami. W pewnym momencie, mówiąc o oksydzie
popełniam błąd – faktura śliska na szlifie i porowata na
płazach to nie kwestia powłoki tylko samego noża, na płazach
zostawiony jest brut. Znam noże i wykończenie w serii FG Tlima,
nie wiem skąd ten błąd:
III. Używamy
1. Bushcrafcik
Zabawę zacząłem od testu trzymania
ostrości i wygody uchwytu. Nóż przed testem płynnie ciął
kartkę, golił, choć włosy raczej przed nim nie uciekały.
Nabrałem trochę kartonów i lecimy z przerabianiem ich na spagetti.
Od początku dwie rzeczy przeszkadzają. Pierwszą jest oczywiście
skandynawski szlif, nóż zdecydowanie nie płynie przez karton jak
laser. Druga sprawa to brak oplotu – dolna krawędź rękojeści
wpija się w dłoń. Oczywiście gdyby nóż był obwiązany
paracordem było by zdecydowanie lepiej. Ale nie każdy owija necka
sznurkiem, choćby z tego względu, żeby zachować płaskość noża.
Można by trochę sprawę uratować fazując krawędzie rękojeści
bo są one zdecydowanie za ostre. Po drodze karton uciachał mnie w
palucha czego nie poczułem. Pięknie, nie swój nóż pokrwawiłem.
Co z ostrością po teście ? W
miejscu, które przecięło najwięcej kartonu spadek ostrości jest
widoczny – nóż nie chce rozpocząć cięcia kartki. Ale
jednocześnie reszta kt nadal elegancko tnie papier , krawędź
tnąca trzyma ostrość poprawnie. Muszę jeszcze dodać iż testu
nie doprowadziłem do końca, ciąłem karton o trzech grubościach:
zwykły, cieńszy od zwykłego i taki o grubości 3xzwykły. Z tym
ostatnim nożyk kompletnie sobie nie radził, dłoń męczyła się
jak cholera. Po zabawie z kartonem podostrzyłem nożyk, przejechałem
samą mikro krawędź. Poszło bardzo szybko, neck po chwili płynął
przez papier. Wydaje mi się, że karton lekko wybłyszczył powłokę
na szlifie, ale nie jestem w stanie uchwycić tego na zdjęciu.
Przygotowany karton:
Pociachany:
Najgrubszy karton, który sprawiał
duże problemy:
Skoro już mówię o powłoce to warto
sprawdzić jak chroni ona przed rdzewieniem. Pierwszym testem było
pokrojenie pomarańczy, i nie wytarcie noża. Sok wysechł, żadnych
śladów rudej nie ma. Warto zobaczyć jak to będzie, kiedy wypaćkam
nóż musztardą i chrzanem. Po ponad godzinie umyłem nożyk, oba
specyfiki zostawiły po sobie rudy ślad. Zaskoczenie nastąpiło
natomiast gdy przeleciałem nóż gąbką i płynem do mycia naczyń
– okazało się, że wraz z rudą zeszła oksyda, odsłaniając
gołą stal. Dobrze to nie wygląda, bez oksydy można nożyk ze
śladów po rudej wyczyścić. W tym przypadku nic nie zrobię, trza
by było cały nożyk musztardą wypaćkać, albo wysłać do
ponownego kolorowania. Wygląda to jak by oksyda się zwyczajnie
rozpuściła. Ja z zasady nie lubię powłok, a takich, które
schodzą szybko nie lubię podwójnie. Nie wiem jaki jest sens
nakładania takiej oksydy. Ale z tego co wiem to Tlim oferuje te
necki też bez powłoki, więc jest wilk syty i Kansas City.
Napaćkane:
Po godzinie:
Po spłukaniu:
Po wymyciu gąbką:
Pora dać temu małemu skurczybykowi
pooddychać świeżym powietrzem. Zaczynamy od sprawdzenia czubka.
Wbijam i wykręcam, w lewo i prawo, do przodu i do tyłu. Zaskoczenia
nie ma, przy tym szlifie to mały pancerniak. Co dalej ? Pierwsza i
najważniejsza terenowa czynność, czyli ostrzenie kijaszka plus
batonowanie. Znów to co przy kartonach, krawędź rękojeści nie
daje mi żyć, to znaczy daje mi w rzyć, w dłoń konkretniej. To
już wiedziałem, muszę więc sprawdzić jak to będzie z oplotem.
Wnioski dosyć oczywiste – sznurek zdecydowanie poprawia wygodę
pracy nożem, w rękawicy też jest klawo, ale zaczyna brakować
miejsca na palce. Batonowanie tym nożem to sprawa kontrowersyjna.
Nie ze względu na budowę bo wiadomo, że bushneck to wytrzyma.
Pytanie jest o zasadność batonowania nożykiem o 7cm głowni. Był
to, moim zdaniem oczywiście, test dla testu. Przebatonowałem
deseczkę i skraj szczapki drewna – da się.
Ostatnią rzeczą o której chciał bym
napisać jest pochewka z kydexu zrobiona przez Piotra Okońskiego.
Nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń co do wykonania, stoi ono na
najwyższym poziomie. Jednak mam dwa „ale”. Po pierwsze jedna
dziurka na sznurek. To sprawia, że nożyk wisząc na szyi obraca
się, nie leży płasko. Druga sprawa to połączenie ostrych
krawędzi noża i dopasowania kydexu. Nóż rani pochwę, na jelcu
zostają kydexowe frędzle.
Kydex:
Syfki od kydexu na jelcu:
Zdarza się, że nóż się przekręca
wisząc:
Podsumowując. Co mogę powiedzieć o
tym nożyku ? Jest to dobry projekt. Weźcie pod uwagę, że
testowałem go tak, jak testowałbym pełnowymiarowy fixed. Nie może
dziwić, że nóż nie poradził sobie wybitnie w żadnym z testów.
Neck to nóż zastępczy, a nie główne narzędzie. To co ja bym
poprawił to zdecydowanie fazowanie, albo nawet zaokrąglenie
krawędzi rękojeści - koniecznie ! Druga sprawa to oczywiście
szlif. Nie jestem żadnym survivalowcem czy jakąś inną
komandofoką. To czego wymagam od noża to świetnych właściwości
tnących. Ewentualnie jakiegoś kompromisu między cięciem a
wytrzymałością. Scandi w takim nożu to nie kompromis. Pełny
płaski przy tych 3mm grubości to by było coś. Jest też seria
tych noży z wyższym szlifem, więc może jest to pójście na ugodę
z moim, i pewnie nie tylko moim, widzimisię. W testowanej formie nie
jest to nóż dla mnie.
2. Japończyk.
Kiedy, już jakiś czas temu, pierwszy
raz miałem ten nóż w rękach zrobiłem łoł. Kolorowy damast,
nigdy wcześniej nie miałem czegoś takiego w łapie. Również
premierowe było moje obcowanie ze skórą płaszczki. Teraz dostałem
go od Pikoma na kilka dni i po zabawach z bushneckiem zacząłem się
zastanawiać cóż mam zrobić z tym nożem ? Wykonałem dosłownie
ze trzy przecięcia kartonu, chciałem obrać jabłko, ale
ostatecznie odłożyłem go na stolik stwierdzając, że nie będę
się wygłupiał. Jak by to najlepiej opisać. Mam ciąć nim tekturę
? To trochę jak by w środku nocy, zionąc wódką pałaszować
kebab złotym widelczykiem. Trochę poleciałem, ale mam nadzieję,
że wiecie o co mi chodzi. Nie znalazłem żadnego zadania
odpowiedniego dla tego noża. Poza jednym. Otwieranie kopert. To jest
to. Szkoda tylko, że kiedy miałem ten nożyk w domu, nie przyszedł
do mnie żaden list. :( Ale też muszę uczciwie przyznać, że
szkoda mi było zrobić cokolwiek tym nożem. Chyba pierwszy raz na
myśl o głowni porysowanej od pracy, nie daj boże od diamentów, aż
się wykrzywiłem. Może jak by ktoś inny dostał ten nóż,
dostarczyłby wam ciekawszych informacji. Ja pozwolę sobie
zwyczajnie wrzucić kilka fotek. Napisałem na początku tego teksu,
że to noże znakomicie się uzupełniają, i faktycznie tak jest.
Japończyk dostojnie leży i cieszy oko, kiedy bushneck ciężko
pracuje. Nie mogłem jednak w tym momencie skończyć. Zabrałem
Japońca na przechadzkę z Gdyńskiego bulwaru, klifem i plażą, na
Gdańską Żabiankę. Z poważniejszych wniosków – pochewka tlima
sprawdza się znakomicie, szliśmy koło 15km, nóż nie przeszkadzał
mi wcale.
Na wycieczce Japończyk miał okazje
odwiedzić swoich kuzynów. Żywych kuzynów. Tak. Oto legendarne
płaszczki (nie można na nie polować!). Gdyńskie Oceanarium,
Amazonka.
Powdychać jod:
Poobcować z mchem:
I spojrzeć na morze z klifu:
Pozdrawiam
kosma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz