czwartek, 28 stycznia 2021

Kup Morę. Kansbol.




Noże Szwedzkiej Mory zna każdy. Marka ma wielu zwolenników, co nie może dziwić bo stosunek ceny do jakości tych narzędzi jest absurdalny. Przez lata wśród użytkowników królował Clipper, obecnie w nieco zmienionej formie nazwany Companionem. Na przestrzeni lat, obok tych najtańszych modeli, zaczęły pojawiać się trochę droższe noże np. Mora Bushcarft. Przez lata dostępna byłą również Mora 2000. Recenzowany tu nóż to w zasadzie Mora 2000 po liftingu. Bardzo udanym listingu. Dlaczego ten nóż aż tak bardzo przypadł mi do gustu?


Porównanie z protoplastą, Morą 2000:


Pochwa. Nie jest to piękność, ale przez prosty i symetryczny kształt nie uważam, żeby była brzydka. Możliwość wkładania noża w obie strony rozwiązuje problem pochwy dla prawo i leworęcznych. Ułatwia też operowanie nożem osobom postronnym, które z nieodgadnionych przyczyn mają tendencję po wkładania do pochwy noży z głownią stałą w złą stronę. 
    Ale to co czyni tą pochwę w moich oczach super użyteczną, to możliwość zostawienia na pasku samej szlufki i wkładanie i wyciąganie noża tylko wtedy gdy go potrzebujemy. Jest to genialne rozwiązanie. Przemieszczając się czy to pieszo, rowerem czy autem lub przebywając w mieście, nóż można mieć w plecaku. Po dodarciu na miejsce np. ogniska, grilla czy pikniku przytoczenie do paska zajmuje sekundę.
    Szlufka od pochwy jest luźna, wykonana z czegoś imitującego skórę. Moim zdaniem (o ile nóż nie jest ciężki), najwygodniej nosi się fixed właśnie na luźnej szlufce. Układa się on do pozycji ciała, nie przeszkadza przy siadaniu, ułatwia to wkładanie i wyciągnie noża.
    Na samej górze pochwy znajduje się napis Mora wraz z logiem, które przedstawia dwa skrzyżowane bełty lub strzały, koronę oraz datę założenia firmy - 1891 rok. Ciekawostką jest fakt, że na szlufce też wypalono logo, więc wkładając w nią pochwę, logo nadal jest na swoim miejscu. Niby jest to rzecz nieistotna, ale pokazuje, że w tak prostym i tanim nożu zadbano o pewne szczegóły.  Na dole pochwy umieszczono dwa symetryczne, owalne otwory odprowadzające z pochwy wodę, w razie takiej konieczności. 



   Rękojeść. Prawie całkowicie symetryczna, beczułkowata, dość gruba na środku. Bardzo dobrze wypełnia rękę. Chwyt bardzo pewny dla wielu rozmiarów dłoni. Ergonomiczna przy dłuższej pracy. Wydaje mi się, że będzie pasowała w zasadzie każdemu. Ciemnozielona część wykonana z przyjemnej w dotyku, i znacząco polepszającej chwyt, gumy. Część jasnozielona jest wykonana z jakiegoś tworzywa. 
    Rękojeść bardzo delikatnie rozszerza przy dupce - można powiedzieć, że jest to kształt zbliżony do tego, który spotyka się w wielu tradycyjnych skandynawskich Leukku. Pewną różnicą jest rozszerzenie również od strony głowni, które w bardzo minimalnym stopniu zabezpiecza palce przed ześlizgnięciem się na krawędź tnącą. Nożem dobrze operuje się zarówno w mokrej dłoni jak i w rękawicy. W środkowej części końca rękojeści znajduje się otwór na linkę. Wygląda to dobrze, jednak sznurek może powodować dyskomfort, ja zawsze wolę dziurkę przesuniętą maksymalnie do tyłu.


    Głownia. Pół szlifu to szlif skandynawski pół to pełny płaski z wysoką kt. Przez wiele lat patrzyłem na tą głownię, w Morze 2000, z pewną niechęcią. Nie wygląda to najlepiej, wartości użytkowe też wydawały mi się wątpliwe. Jednak używanie tego noża zmieniło moją perspektywę.  Pierwsza część bardzo dobrze struga, druga bardzo dobrze radzi sobie np. w kuchni. Oczywiście ze względu na konstrukcje noża nie można pracować równolegle do deski a raczej pod kątem, ale jest to norma w większości tego typu noży. Końcówką głowni dobrze wykonuje się również precyzyjne prace. 
    Głownia ma 2,5mm grubości co w zupełności wystarcza, bardzo cieszę się, że nie dokonano niepotrzebnego pogrubienia. Specyficzny jest profil ostrza - kt jest bardzo długo prosta z dużym brzuszkiem. Jest to dość nietypowy kształt, w większości noży ten łuk jest łagodniejszy.
    Stal to nierdzewka stosowana w wielu nożach Mory. Jest to Sandivk 12 lub 14 hartowany wedle producenta na 56-58 HRC. Głownie nierdzewnych Mor są miękkie, ale za to naprawdę trzeba się postarać, żeby ten nóż złamać. O tym, że ostrzy się je bajecznie łatwo wspominać nie muszę. Jeżeli jesteście fanami "wyjebolitów" w nożach z głownią stałą, to stał użyta w Kansbolu najprawdopodobniej was rozczaruje. 


    Kansbol posiada bardzo wygodną rękojeść, jest lekki, ma super patent ze szlufką, którą można zostawić przy pasku jednocześnie odczepiając od paska nóż z pochwą. Dyndająca pochwa jest dla mnie dużo wygodniejsza niż tek-lock czy kydexowa szlufka, stąd taki zachwyt nad tym rozwiązaniem. 
    Nóż był ze mną w Tatrach i na tygodniowej wycieczce rowerowej na Wschodzie Polski. Towarzyszył mi na wielu grillach, ogniskach i weekendowych wypadach. Zastrugał masę patyków, przebatonował swoje (łącznie z twardym i suchym drzewem do opalania w kominku). Robiłem nim mniej lub bardziej głupie rzeczy, jedyne przy czym nie podołał to wbijanie gwoździ dupką - zostały ślady, ale nic się nie uszkodziło. O mitycznych już bułkach, pasztecie i pomidorach pisać nie muszę. Przez kilkanaście lat zainteresowania nożami przez moje ręce przeszła masa fixów i muszę przyznać, że żaden z nich nie przypadł mi do gustu tak jak ta Mora. Powiem więcej, żaden nie spełniał do końca moich oczekiwań, a Kansbol to robi. 


Warto nadmienić, że nóż ten posiada dwa warianty kolorystyczne - przedstawiany tu zielony oraz pomarańczowy. Co ciekawe, w niektórych ogłoszeniach szlufka do noża jest pomarańczowa, a w innych czarna. Ta druga wygląda zdecydowanie gorzej. 



Dodatkowo nóż dostępny jest również w wersji multi-mount. W tej opcji pochwa znajduję się w czymś co wygląda jak dodatkowy plastikowy stelaż, który umożliwia dopięcie noża np. do plecaka, również do góry nogami, ze względu na pasek zabezpieczający nóż przed wypadnięciem z pochwy. Jeżeli lubicie taktyczny vibe, to może być coś dla was. Ja noża z tym rozwiązaniem nie mam, więc nie jestem w stanie powiedzieć na jego temat niczego więcej. 


A co z Morą Garberg? Jest to bardzo podobny projekt, z kilkoma znaczącymi różnicami. Garberg posiada szlif skandynawski na całej długości głowni, która ma 3,2mm a nie 2,5 mm jak w Kansbolu. Konstrukcja Garbera to full-tang, który wystaje na końcu rękojeści. Ze względu na bardziej pancerną konstrukcję Garberg waży 207g (Kansbol 134g). O ile dobrze pamiętam (miałem go w rękach bardzo dawno teamu) materiał rękojeści jest inny - bardziej plastikowy, nie tak przyjemny w Kansbolu. Mi cięższy nóż z grubszą głownią nie jest potrzebny, ale na pewno znajdą się amatorzy tej konstrukcji. 


Na koniec, z kronikarskiego obowiązku, porównanie z Morą Companion:



1 komentarz: