niedziela, 6 listopada 2016

Nessmuck - historia, recenzja noża od Wołodji

1. Historia

Pomysłodawcą noża Nessmuck był George Washington Sears (02.12.1821 – 01.05.1890). Był on pasjonatem i popularyzatorem kajakarstwa, spędzania czasu na łonie natury, myślistwa. Pisał dla magazynu Forest and Stream, w 1884 wydał książkę Woodcraft, w 1887 roku tomik poezji Forest Runes. Pisywał pod pseudonimem literackim Nessmuk - tak na imię miał Indianin, kolega Searsa z dzieciństwa.


Sears był wątłym mężczyzną - mierzył 160cm, ważył niecałe 50kg, do tego zmagał się z gruźlicą. Z racji na to, można nazwać go pionierem działalności na łonie natury w wersji na lekko. George miał kajak zbudowany na zamówienie - ze zminimalizowaną wagą, tak by dał radę go przenieść. Podobne podejście Sears miał do innych przedmiotów potrzebnych do obozowania. Maksymalizując użyteczność i minimalizując wagę używał trzech narzędzi tnących - scyzoryka z dwoma głowniami, siekiery duostrzowej oraz noża z głowią stałą.


Sears miał jasno określone podejście do noża z głowią stałą wykorzystywanego przy obozowaniu, w myślistwie. Noże typu bowie uważał za zbyt grube, nieporęczne, o bandyckim wyglądzie. Nadające się bardziej dla bohatera powieści niż jako narzędzie dla myśliwego. Dla Georga nóż powinien mieć stosunkowo cienką głownię, być poręczny, nadający się do oprawiania zwierzyny, krojenia mięsa, przygotowywania jedzenia. 



Oryginalny nóż Searsa się nie zachował, nie ma także jego zdjęcia, ani nawet dokładnego opisu. O budowie i kształcie można jedynie domniemywać z grafiki zamieszczonej w książce Woodcraft. Nóż ma konstrukcję hidden tang, do zrobienia rękojeści wykorzystano poroże. W oczy rzuca się brak jakiegokolwiek jelca oraz specyficzny kształt głowni.



W tej historii dostrzec można pewien zgrzyt - nóż z głowią stałą Searsa miał być poręcznym, lekkim, dobrze tnącym narzędziem służącym do oprawiania zwierzyny i przygotowania jedzenia. Dziś jeśli słyszy się Nessmuck ma się raczej przed oczami nóż jaki robi np. Daniel Koster - duży nóż terenowy o specyficznym kształcie, wyważony wyraźnie na głownię, służący raczej do cięższych prac w drewnie, takich jak rąbanie, przecinanie gałęzi, batonowanie. Jest to zupełne przeciwieństwo noża Searsa! Ot historia potrafić płatać figle. Mając w głowie ten drugi obraz noża Nessmuck jakieś dwa-trzy lata temu zamówiłem taki nóz u Wołodji (LKW Knives). Zapraszam do obejrzenia opisu w wersji wideo i przeczytania recenzji.

Daniel Koster Nessmuck http://kosterknives.com/knives/nessmuk/


2. Wideo opis




3. Recenzja.

Prezentowanym nożem bawiłem się jedynie w drewnie. Nie robiłem testów cięcia kartonu, nie ciąłem linek, nie używałem go w kuchni. Po pierwsze struganie. Kilka cech prezentowanego egzemplarza sprawia, że struga się nim niewygodnie. Nóż ma ułożoną w łuk rozszerzającą się ku końcowi rękojeść. Przy struganiu przenosimy chwyt jak najbliżej krawędzi tnącej i tu pojawia się pierwszy problem - tu rękojeść jest dość cienka i nóż nie wypełnia dłoni, trzyma się go trochę niepewnie. Dodatkowo nawet w takim przesuniętym maksymalnie w kierunku kt chwycie nóż dalej wyważony jest na głownię, i ciąży, przeszkadzając w pracy. Do tego połączenie niepełnego płaskiego szlifu, grubości nad kt i kąta kt sprawia, że nóż jakoś nie chce mocno wgryzać się w drewno. Wydaje mi się, że również waga i wielkość mają tu znaczenie - nożem operuje się trudnej i może częściej dobiera nieodpowiedni kąt strugania. Porównując tego Nessmucka do zwykłej Mory, struganie patyka o 3cm średnicy to mordęga.



Ale jak nie można zastrugać, to można ociosać! I tu nóż sprawdza się wyśmienicie. Przesuwamy chwyt do tyłu - tu rękojeść jest szersza i chwyt staje się naprawdę wygodny. Opieramy patyk o jakieś pień albo gałąź, kilka razy uderzamy i mamy zgrubnie ociosany patyk, do tego kilka strugnięć i gotowe.

Podobnie szybko i sprawnie nóż radzi sobie z ogołoceniem drzewa na ognisko. Znajdujemy przewrócone niewielkie drzewo iglaste. Małe i średnie gałęzie ścinamy na raz - doskonale nadają się do rozpalenia ognia. Potem zostaje pień. Nożem można rąbać, chociaż w wypadku twardego drewna skuteczniej idzie to jeśli przykładamy go do pienia i używamy batona, uderzając w grzbiet.



Z racji na wielkość nożem wygodnie się batonuje, chociaż ze względu na szlif nie rozłupuje on drewna w imponujący sposób. Mam wrażenie, że Morce ze szlifem skandynawskim szło lepiej. Ja do tego nożna nie posiadam pochwy, noszę go w custom katonie w plecaku. Nawet jeśli miałbym go jak nosić przy pasku to raczej bym tego nie robił - nóż jest zbyt duży i ciężki. Nie zajmuję ani nie pasjonuję się bushcraftem - regularne marsze po lesie i  ogniska z piwem i kiełbaską co miesiąc to nie survival :) Nawet gdybym w lesie miał spędzać więcej czasu niespecjalnie wyobrażam sobie tachanie takiego kawała blachy, zdecydowanie wolałbym zwykły obozowy nóż z głowią stałą i np. składaną piłę.



Podsumowując muszę stwierdzić, że po pierwsze nóż, który opisuje jest raczej przeciwieństwem noża, który powinien być określany jako Nessmuck (żeby ktoś nie pomyślał, że to jakiś atak na Włodję - to ja zamówiłem nóż o takiej specyfikacji). Sam nóż, żeby być bardziej uniwersalny powinien zostać przeprojektowany - inny kształt rękojeści umożliwiający lepszy chwyt przy struganiu, plus jakaś kombinacja ze szlifem i grubością nad kt, żeby lepiej wgryzał się w drewno. Obstawiam jednak, że nawet po takich zmianach ten nóż nie byłby dla mnie - mimo że świetnie przygotowuje drewno na ognisko, to w innych zadaniach radzi sobie raczej słabo, przez co jest nożem mało uniwersalnym i mi zwyczajnie niepotrzebnym.


4. Źródła
http://www.cartercrafts.com/nessmuk.htm
http://www.thetruthaboutknives.com/2015/09/know-your-knives-the-nessmuk-knife/

1 komentarz:

  1. Dokładnie tak jak mówisz. Nóż jest przeciwnością Nessmuka pod każdym względem. Fakt posiadania brzuszka nie predestynuje go do tej nazwy. W przeciwnym razie, równie dobrze można mnie tak nazwać ;)

    OdpowiedzUsuń